Jesteśmy przed 1 maja, miasto już udekorowane, Gierek wyłazi ze skóry, żeby zrobić z Warszawy „drugie Katowice”. Trzeba przyznać, że ruch tu jest jak diabli […]. Koło nas też praca wre, Aleje Ujazdowskie już jutro będą otwarte, tunel pod nimi gotowy, zarys Trasy Łazienkowskiej w stronę Myśliwieckiej już wyraźny. Jutro też oddają do użytku podziemne przejście pod Krakowskim Przedmieściem, na wprost Uniwersytetu. A do tego ogromne roboty przy budowie Dworca Centralnego, dzielnice mieszkaniowe rosną, stare się burzy […], hotel szwedzki się wykańcza, inne w przygotowaniu, trasa na Woli w budowie etc. Robi wszystko, żeby przekonać i zjednać ludzi. [...] Wiem, to z braku reform „modelowych” całe dziedziny usług wciąż są zawalone przez idiotyczne, marksistowskie obliczanie dochodu narodowego, tego wliczającego doń tylko produkcję. Wiem, że Gierek boi się reform, bo boi się Rosji i polityki. Ale nawet gdyby te reformy przeprowadził, to wyłoni się cała olbrzymia dziedzina braków wolności „duchowo-politycznych”, o których w ogóle się już zapomina: my, starsi, bo dawno pogodziliśmy się z faktem, że komunizm je kasuje, młodzi, bo dobrze już nie wiedzą, co to jest. Rośnie pokolenie bez ideałów, bo ten „socjalizm” werbalny jest tylko przykrywką dla pragmatyzmu, egoizmu, ideowego zobojętnienia.
Warszawa, 28 kwietnia
Stefan Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1996.